Podporucznik Roman Skomiał w 1939 roku służył jako strzelec w zwiadzie konnym 26. Pułku Artylerii Lekkiej. Zmobilizowany został na wiosnę 1939 roku i do wybuchu wojny przebywał na pozycjach wyjściowych 26. Dywizji Piechoty Armii Poznań w rejonie Wągrowca. Pułk w początkowej fazie wojny nie brał bezpośredniego udziału w walkach, był jednak bombardowany i ostrzeliwany przez lotnictwo wroga. Wraz z całą Armią Poznań wycofywał się w kolejnych dniach na wschód w kierunku Warszawy. Już na początku wojny porucznik brał udział we wzięciu do niewoli niemieckiego lotnika z zestrzelonego samolotu. Chrzest bojowy Pułk przeszedł w natarciu ze wsi Kompina i Patoki na kierunek Nieborów. W pamięci porucznika do końca pozostał widok palących się wież kościoła w Kompinie, gdzie artylerzyści mieli punkt obserwacyjny. Kościół był pod ostrzałem broni ręcznej i artylerii. Do dzisiejszego dnia na murach widoczne są ślady-odpryski po kulach i odłamkach.
Ze wspomnień córki porucznika można przytoczyć kilka historii, kiedy to jeden z ciężko rannych w jamę brzuszną żołnierzy prosił go o dobicie i ulżenie w bólu, czy też gdy innym razem zabrał nieznanego rannego żołnierza konno do punktu sanitarnego. Był też przypadek, kiedy to w trakcie zwiadu oddział porucznika został ostrzelany przez samolot wroga. Zabity został koń porucznika, a żołnierz jadący obok niego poległ. Oddział porucznika Skomiała wraz z innymi jednostkami w kolejnych dniach wycofywał się na północny wschód w kierunku przepraw w Brochowie i Witkowicach. Do przeprawy jednak nie dotarł. Będąc już w okrążeniu w rejonie Młodzieszyna, został wysłany na zwiad w rejon zajęty przez Niemców. Tam dostał się do niewoli. Od śmierci na polu bitwy ocaliła go znajomość języka niemieckiego. Niemiecki żołnierz polecił mu zejść z konia, chcąc go rozstrzelać, jednak na argumenty kawalerzysty zmienił zdanie i wziął go do niewoli. Następnie w trakcie przemarszu kolumny polskich jeńców w asyście niemieckich żołnierzy z Wyszogrodu w rejonie Żychlina nasz bohater nie pozostał bierny. Wykorzystując drobne zamieszanie na postoju, ukrył się w naci po marchwi. Po kilku godzinach gdy transport jeńców odszedł, nocą przedarł się do Skowrody, skąd pochodził. Szczęśliwie dotarł do domu rodzinnego, gdzie jednak stacjonowali Niemcy. Schronienie znalazł u sąsiadów. Przeżył szczęśliwie wojnę, spełniając w pełni swój obowiązek wobec Ojczyzny.
Strzelec Roman Skomiał za zasługi w wojnie obronnej 1939 roku w dniu 22.06.2004 roku został mianowany na stopień oficerski podporucznika przez Prezydenta RP.